WIRTUALNY KLUB MODELARZY RC

Witam forumowiczów.
Do tej pory latałem tylko Sky Lady (mniejszych zabaweczek nie liczę) i przyszła pora na zmontowanie pierwszego, swojego szybowca. W przepastnych przestrzeniach moich "śmieci" znalazłem Fregatę i zacząłem budowę.
Instrukcja jest dość lakoniczna i jak dla mnie (na moje zerowe doświadczenie) brakuje kilku elementów, które trochę mnie blokują z robotą.

Ponieważ jestem też nowy na tym forum, to chciałbym najpierw dopytać, czy to jest właściwe miejsce na taką relację oraz czy przy tej okazji mogę liczyć na podpowiedzi tych bardziej doświadczonych modelarzy?

Na wszelki wypadek wrzucę tu kilka pytań (ew. admin/moderator przeniesie to we właściwe miejsce):
1. Mam ukończony kadłub - czy zabezpieczyć jakimś lakierem nitro? Jeśli tak, to już teraz mogę, czy raczej później? (np. po przyklejeniu statecznika pionowego)?
2. Złożyłem statecznik pionowy wraz ze sterem kierunku. Teraz trzeba będzie to pewnie okleić japonką.
- Czy przed obłożeniem papierem zabezpieczam lakierem?
- Czy ster kierunku też oklejamy czy wystarczy go tylko zabezpieczyć (np. lakierem)?

Będę zobowiązany za wszelkie podpowiedzi.

_________________
Robert

Po pierwsze musimy wiedzieć co to za ta Fregata, jaka konstrukcja?
Moja ma kadłub laminatowy i nie wymaga praktycznie żadnej obróbki.
Dobrze na początku podać parametry modelu: rozpiętość, długość i powierzchnię nośną.

_________________
Pozdrawiam, Zbyszek

Faktycznie o tym nie wspomniałem.
Chodzi o model szkolny szybowca wolnolatającego kalsy F1H. Przygotowany jako półfabrykaty przez Art-Model. Całkowicie przygotowany z balsy i sklejki.
Parametry:
Rozpiętość skrzydeł: 1200mm długość 840mm.
Powierzchnia skrzydła 15,40dm2
Powierzchnia statecznika poziomego 3,44dm2
Powierzchni nośnej producent już nie podał.

Dorzucam fotki kadłuba (choć ciągle wydaje mi się to dość szumne określenie) oraz statecznika ze sterem kierunku.

_________________
Robert

Podpowiedzi jak na lekarstwo. Ale ok - udało mi się znaleźć na to odpowiedzi.

Mam jednak inny problem - może tym razem ktoś się zlituje i mi pomoże?

Budując tę Fregatę dotarłem do punktu oklejania. I tu okazało się, że w zestawie jest dodany "jakiś" papier (przypomina cienki papier śniadaniowy):
W instrukcji czytamy: "Arkusz papieru, który jest w zestawie..." a chwilę później: "Jeżeli do oklejenia chcemy użyć papieru japońskiego (musimy nabyć we własnym zakresie)..."

I teraz pytania:
- czy ten papier może zostać i spełni swoje zadanie?
- czy może warto jednak dokupić papier japoński, bo: np. jest trwalszy? lub jest łatwiejszy w obróbce?

Zatrzymałem się z robotą więc, każda pomoc na wagę złota.

_________________
Robert

Nie znam się na oklejaniu papierem, ale wpisując "oklejanie papierem" do wyszukiwarki (nawet na tym forum) znajdziesz sporo podpowiedzi.

_________________
Pozdrawiam, Zbyszek

Widzę, że nowych traktuje się z dużą rezerwą a od producenta można dowiedzieć się dużo więcej niż z forum. Niech i tak będzie. Jak już będę bardziej biegły to sam sobie odpowiem... Na razie, jak widać, jak sam nie przećwiczę to się nie przekonam... trochę jak w latach osiemdziesiątych...

_________________
Robert

Akurat nie ma znaczenia czy ktos "nowy" czy "stary". Podejrzewam, ze producent wie wiecej o tym samolocie, niz ktokolwiek inny. Zwlaszcza jesli nikt inny z tym konkretnym modelem od tego producenta nie mial doczynienia. Ja tego kokretnego modelu tez nie znam, a z faktow ktore podales w postach nawt nie moge sie domyslec jak to konkretnie wyglada i o co sie pytasz Koledzy na tym forum odpowiadaja, jak maja cos konkretnego do powiedzenia. Odpowiedzie typu "nie wiem" nie wnosza nic nowego i sa unikane.



Tak, nie, moze... skad mozna widziec, gdy jedyne co napisales, to "jakiś" papier (przypomina cienki papier śniadaniowy). Jesli to taki jak toaletowy, to na pewno nie. Jesli pergamin, to moze tak, tylko bedzie ciezki. Jesli to a'la japonka, to tak, ale bedzie delikatny. Podejrzewam jednak, ze nie o takie odpowiedzi ci chodzi

Z wlasnego doswiadczenia uwazam, ze "papier japonski" jako poszycie to "stara technologia" - dobra byla wlasnie w latach 60-tych gdy nic innego jeszcze nie wymyslono. Uzywam papieru z rzadka i tylko do "orzeszkow" zwlaszcza takich, ktore nie sa narazone na srodowisko (modele nielatajace). Obbecnie jest wiele lepszych materialow sztucznych - roznego rodzaju folie kurczliwe albo nie, lzejsze i mocniejsze od papieru. Nie widze jak ma wygladac skrzydlo (wazne, bo to najwieksza czesc do oklejania) wiec nie powiem, czy mozna zastosowac folie termokurczliwa - wszystko zalezy od konstrukcji skrzydla.

_________________
Rysiu M.

Biore udzial w akcji "Chce pisac poprawnie"

Cześć,
papier, który jest w zestawie, pewnie spełni swoje zadanie, ale oklejanie nim będzie dość trudne. Zdecydowanie lepiej nabyć papier japoński i nitrocellon. Technologia stara, ale w modelach swobodnie latających stosowana do dnia dzisiejszego. Pokrycie z folii też może być, ale profile stosowane w wolnolatkach są typowo turbulencyjne i pokrycie cellonowaną japonką, nieco szorstkie, chyba najlepiej zdaje egzamin.
Kilka słów o technologii krycia:
1. Papier z zestawu. Kryjesz odcinkami, oddzielnie dół i góra, odcinki między wzniosami. Czyli oddzielnie uszy, i jeśli jest wznios na centropłacie to centropłat też odrębnymi kawałkami papieru. Klejem, np. Wikolem smarujesz krawędzie skrzydła i wszystkie żeberka (z jednej strony) i przykładasz arkusz papieru, lekko naciągając. Po oklejeniu całości lekko zwilżasz całe pokrycie i mocujesz do deski. Papier w trakcie schnięcia kurczy się dość mocno i pięknie naciąga na konstrukcji. Nieprzypięcie skrzydła do deski na czas schnięcia, grozi zamianą w śmigło (konstrukcja krzywi się i wichruje). Po wyschnięciu warto pokrycie pomalować nitrocellonem (lepiej dwukrotnie).
2. Papier japoński. Po sklejeniu i oszlifowaniu konstrukcji malujesz ja nitrocellonem. Po wyschnięciu do konstrukcji przykładasz papier japoński i miękkim pędzelkiem smarujesz cellonem konstrukcję przez papier (tylko w tam, gdzie dotyka konstrukcji). Po oklejeniu w ten sposób np. skrzydła czy statecznika z obu stron, należy całość pocellonować. Używasz do tego bardzo miękkiego pędzelka, a cellon rozcieńczasz do konsystencji takiej, żeby spływał z pędzelka. Malujesz, stosunkowo cienko, poszczególne przestrzenie międzyżebrowe. Po lekkim podeschnięciu przypinasz konstrukcję do prostej deski montażowej, jeśli chcesz mieć skrzydło a nie śmigło. Po kilku godzinach operację powtarzasz, i tak w sumie trzy - cztery razy. Po ostatnim cellonowaniu mocujesz konstrukcję do deski i sezonujesz kilka dni (w praktyce możesz odpiąć, jak już nie śmierdzi nitrem).

Pozdrawiam
Darek

RysiuM: I to jest dla mnie jakaś informacja - lepsza niż żadna.
Z takich wypowiedzi przynajmniej rozumiem jak niewystarczająca jest z kolei moja informacja/pytanie. Jestem na samym początku budowania modeli, więc nawet informacja, że moje pytanie jest bez sensu jest dla mnie na wagę złota - dziękuję.

_________________
Robert