WIRTUALNY KLUB MODELARZY RC

To w USA jest jeszcze gorzej. Zeby brac udzial w glosowaniu na lokalne podatki (nie krajowe, ale te miejskie), nie wystarczy byc rezydentem tego miasta, trzeba byc obywatelem USA. Choc prawo przewiduje bycie permementnym rezydentem obcokrajowcem, taki gosc podatki placic musi, ale na co maja byc przeznaczone decydowac nie moze.



W celu zorganizowania lotniska, trzeba sobie zapewnic najpierw wylacznosc do terenu. Czy to od gminy czy od wlasciciela prywatnego. Teren czyjs jest - nie ma ziemii niczyjej. Dopiero majac zapewniona prawnie wylacznosc mozna tren ulepszac (koszenie), ogradzac i zabraniac wstepu. Wlascicielem niekoniecznie trzeba byc. Wystarczy umowa dzierzawy, czesto mozliwa (podejrzewam, ze w Polsce tez) nieodplatnie lub za symboliczna zlotowke, w zamian za opieke nad gruntem. Moze patrze przez rozowe okulary z odleglosci 11 tys km ale wydaje mi sie, ze jest to realne.

_________________
Rysiu M.
Stowarzyszenie Brzezinki

Biore udzial w akcji "Chce pisac poprawnie"

Podam jeszcze raz swiezy przyklad patrzac ze strony pilota "full scale". Wczoraj wlasnie lecialem C-172 do Half Moon Bay (FVP ). Widocznosc super ponad 100km, piekna pogoda. Lece IFR na wysokosci 5 tys stop (ok 1500m) z predkoscia przelotowa 118kts (okolo 220km/h). Dostaje od kontrolera ostrzezenie o samolocie Cessna 172, ktory jest 200m ponizej w odleglosci 5km w kierunku na "godzine pierwsza". Mimo doskonalej widocznosci i dokladnemu okresleniu, gdzie mam sie patrzyc tego samolotu nie widze. Kolejne ostrzezenie przez radio, ze "traffic" jest na "godzinie 12" na wysokosci 200m ponizej w odleglosci 2km. JEST!!! WIDZE GO!!! - "Traffic in sight" mowie z ulga do radia. Samolot o rozpietosci skrzydel 11m widoczny jak mala biala mucha na tle ciemniejszego horyzontu. Przelecialem nad nim niecale 20 sekund pozniej.

Pisze to, abyscie wiedzieli, ze pilot nawet tak wolnego samolotu jak C172 nie ma najmniejszych szans aby zobaczyc i uniknac waszego modelu, gdyby mu sie trafil na kursie. Nawet elektryczny "EZ Glider" przy zderzeniu z 220km/h lecacym samolotem przeleci przez przednia szybe jak kamien (silnik). I w tym momencie zaczyna sie zapis w kronice wypadkow lotniczych.

W czasie szkolenia trenowalismy wszystkie prawdopodobne usterki mechaniczne: awaria silnika, awaria sterow, awaria elektryki, ladowanie bez swiatel i klap w nocy itp. Mozna spokojnie wyladowac nawet gdy porywaja sie kable od steru wysokosci albo kable od lotek. To wszystko daje sie przezyc. Kolizji w powietrzu przezyc sie nie da. Tego jedynego boje sie siadajac za sterami samolotu. Ze nie uda mi sie zastosowac zasady "see and avoid".

_________________
Rysiu M.
Stowarzyszenie Brzezinki

Biore udzial w akcji "Chce pisac poprawnie"

Dzięki Rysiu, właśnie takich przykładów potrzeba, żeby uświadomić wszystkim ewentualne zagrożenia (chociaż nie do końca rozumiem sens lotu IFR w "super widoczności", ale może się nie znam )
Z własnego doświadczenia powiem jednak, że ... nie ma możliwości, żeby samolot pojawił się "znikąd" kiedy latam na "lotnisku modelarskim" (chyba, że ktoś z GA sam łamie przepisy i "kosiaczy" nad drzewami). Jeżeli nie widać to słychać, że coś leci i jeżeli model mamy "w zasięgu wzroku" zawsze jest czas na reakcję/unik modelem. Na szczęście modelami lata się raczej w dobrych warunkach atmosferycznych i przy dobrej widoczności, ale aż strach pomyśleć jakie "nowinki" technologiczne niektórzy zastosują wkrótce w swych modelach do lotów ... IFR
Tak jak piszesz: nie ma co liczyć na to, że pilot samolotu zobaczy nasz model - to my musimy mieć przynajmniej 99,99% pewności, że zobaczymy go pierwsi i zareagujemy. Jeżeli pilot FPV widzi +/- 90 st. z całej sfery dookoła modelu, nic nie słyszy, a dodatkowo obraz jaki widzi ma ograniczoną jakość to jego szanse na uniknięcie zagrożenia spadają poniżej 25% (a uwzglęniając brak "słuchu", słabą "widoczność" to pewnie nawet poniżej ... 1% - słuch z punktu widzenia modelarza jest jednak dość ważnym zmysłem). Dlatego mimo wszystko "dopuszczam" możliwość lotów "modelarskich" nawet na skraju CTR, ale loty "FPV" w tych samych miejscach uważam za ... niedopuszczalne.

Oczywiście wszystkich i tak nie da się przekonać, ale może chociaż wzrośnie nasza wiedza i świadomość tego na co narażamy innych.

_________________
Pozdrawiam
Mariusz

Myśle że to będzie jedyny i realny wniosek z tej całej dyskusji.
Trzeba mieć świadomość i być odpowiedzialnym za to co robimy.
Nie mam nic przeciwko lotom FPV ale trzeba żeby ludzie bawiący się w ten sposób modelarstwm byli świadomi tego że stanowią zagrożenie.
I przed lataniem starali sie maksymalnie jak to mozliwe zadbać o bezpieczeństwo.
Latanie FPV w zasiegu wzroku i w obrębie lotniska przy czujnej pomocy kolegów może być w miare bezpiecznie.
Ale wznoszenie się na duże wysokosci i zabawy w przeloty to juz nie zabawa tylko igranie z losem. Trzeba uświadomić wszystkich którzy się tak bawią że utrata modelu przy tej zabawia to nie jedyne ryzyko. (często odnosze wrażenie rozmiawiając z FPV-ocami że najgorsze co ich moze spotkać toutrata modelu)
Po tej całej dyskusji to moze być pikuś w porównianiu z tym co może się zdażyć.

_________________
Tomek

Dwa powody:
1. Bezpieczenstwo. ATC ma obowiazek zapewnienia separacji IFR od innych IFR oraz "uczestniczacych" VFR. Dla lotow VFR ATC moze udzielac pomocy w separacji jesli maja na to czas. Nawet jak latam VFR to zawsze z pomoca ATC (jak sie da). Niestety ATC nie moze mnie ostrzegac przed ptakami i malymi modelami - za male aby byly widoczne na radarze. Jesli jestem IFR to o wszystkim innym jestem ostrzegany.

2. Wygoda. Lecialem do lotniska Half Moon Bay ktore jest "przkryte" obszarem "Bravo" od San Francisco International. Wlot do "Bravo" wymaga pozwolenia od ATC. IFR ma automatycznie takie pozwolenie, a lot VFR musi prosic. VFR dostanie pozwolenie tylko wtedy, gdy ladnie poprosi (ladnie, to znaczy wykazujac duza bieglosc w komunikacji) i kontroler nie jest zajety (zwykle jest zajety i czesto sie nie dostaje pozwolenia). Tego ranka na pewno bym nie dostal. Po wejsciu na czestotliwosc tego kontrolera zajelo mi 4 podejscia i 5 minut zanim przyjal moje zgloszenie (prawie bez przerwy nadawal). Nawiasem mowiac, przekonalem sie, ze zostalem dobrze wyszkolony w komunikacji (to byla moja slaba strona), bo w gadaniu wpasowalem sie idealnie miedzy pilotow Boeingow i Airbusow. Od pilotow VFR nie oczekuje sie takiej sprawnosci na radiu, dlatego kontrolerzy wola nie ryzykowac i nie daja pozwolenia, aby potem nie palowac sie z takim samolotem, z ktorym nie mozna sie dogadac, i nie robi tego co mu sie mowi.

Jesli chodzi o "jakosc wrazen" z latania GA w ladnej pogdzie lot IFR niewiele sie rozni od VFR tyle, ze bezpieczniej i wygodniej.

Sorki, za dywagacje nie na temat.
A wracajac do tematu:


Niekoniecznie prawda. Zadzylo sie nie raz na naszym lotnisku, ze jak slyszysz samolot, to juz jest za pozno. Pamietaj, ze w standardzie lotniczym separacja ponizej 1 mili (ok. 1.8km) jest raportowana jako "traffic alert". Ponizej 1/4 mili (450m) to "near miss". Jesli samolot nadlatuje i w dodatku pod wiatr, to nie uslyszysz go z odleglosci 2km. Dodajac czas reakcji na ucieczke modelem mozna nie zdazyc (taki samolot jak C-172 na podejsciu robi 1.5mili/min). Przy "traffic alert" kontroler zaczyna sie pocic, przy "near miss" (przynajmniej u nas) idzie obowiazkowy raport do FAA. Taki raport do FAA to dla naszego klubu jak gwozdz do trumny. Poza samolotami bardzo nisko i szybko lataja helikoptery. Niby robia wiele halasu, ale pod wiatr tez ich nie slychac z daleka zwlaszcza jak leca nisko. Najgorsze sa helikoptery policyje - bardzo ciche i szybkie. Wojskowe tez sa szybkie, ale zwykle bardzo halasliwe.

_________________
Rysiu M.
Stowarzyszenie Brzezinki

Biore udzial w akcji "Chce pisac poprawnie"